Bobowianie w bitwie o Monte Cassino

Historia Bobowej i jej mieszkańców od wieków splata się z historią Polski i świata. Tak stało się również 80 lat temu 18 maja 1944 roku.

„I padło wzgórze Monte Cassino
Gdzie też bobowska lała się krew.
Hejnał mariacki z góry popłynął,
Na trąbce zagrał nasz Emil Czech.”

Właśnie ta data, to wydarzenie o ogromnym znaczeniu dla losów II wojny światowej odcisnęło swe piętno i wpisało się na zawsze w życiorysy kilku bobowian, ale też miasta i jego mieszkańców.
Przebiegowi tej dramatycznej bitwy poświęcono wiele książek, artykułów, naukowych opracowań i filmów. Warto po nie sięgnąć, jednak żaden z nich nie podejmuje całościowo „wątku bobowskiego” w batalii o Monte Cassino. A wątek to niezmiernie istotny, a nawet symboliczny. Tak jak symbolem zwycięskiej bitwy stało się zdjęcie bobowianina Emila Czecha odgrywającego hejnał mariacki na ruinach klasztoru benedyktynów, które obiegło cały świat.

Jak do tego doszło? Skąd wziął się na Monte Cassino Emil Czech urodzony w Bobowej? Kto mu pomógł w dotarciu na szczyt? O tym wszystkim możemy przeczytać w książce bobowskiej kronikarki pani Barbary Kowalskiej „Walki o niepodległość z Bobową w tle, czyli rzecz o bobowskich bohaterach”, którą pozwolę sobie poniżej zacytować:

Czech Emil
Ur. 8.08.1908 r. w Bobowej
Zm. 26.08. 1978 r. w Kłodzku Syn Józefa i Marii (z d. Szobrowska) Czechów
Pochowany w Kłodzku.
Ukończył sześcioklasowe gimnazjum i trzyletnią szkołę przemysłową. Do wybuchu wojny pracował jako pracownik umysłowy.
W 1939 r., jako żołnierz I Pułku Saperów Kolejowych, walczył w rejonie Stryja. 20 września przekroczył granicę Węgier, gdzie został internowany. Następnie przez Jugosławię, Grecję, Turcję i Syrię dotarł do Palestyny, a tam wcielono go do Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich. Jego szlak bojowy w Afryce – podobnie jak dr Stanisława Szczepanka, Józefa Chomicza i Władysława Myśliwca – wiódł przez Aleksandrię i Tobruk. Tutaj zostaje ranny, a odłamek, który w ramieniu utkwił, pozostał tam do końca jego życia. Walczył o wzgórze El Ghazal, a następnie przez Irak trafił do Włoch, Ankony i Bolonii. Jego epopeja spod Monte Cassino -jako trębacza- znana jest chyba wszystkim bobowianom. W jednym z wywiadów opowiedział historię pewnego rozkazu, którego był głównym bohaterem. Dowódca wydał mu rozkaz, jako trębaczowi, zagrania hejnału mariackiego na ruinach zdobytego klasztoru na Monte Cassino. Jeden z żołnierzy miał go odwieźć samochodem, ale w połowie drogi żołnierz powiedział, że dalej nie jedzie, bo Niemcy jeszcze strzelali i było niebezpiecznie. Pan Emil postanowił pójść pieszo, by wykonać rozkaz. Jakież było jego zdziwienie, gdy pojawił się inny odważny kierowca, którym okazał się kolega z Bobowej, dr Stanisław Szczepanek. Do samego szczytu nie dojechali z powodu gruzów na drodze, więc nasz plutonowy dotarł pod maszt z biało-czerwona flagą pieszo. Odegrał hejnał i został uwieczniony na fotografii przez jednego z reporterów. Zdjęcie obiegło prawie cały świat. Uwieczniony został na znaczkach angielskich. Było to 18.05.1944 r.
Po rozwiązaniu Armii Andersa rozpoczął wędrówkę do domu. Do Polski wrócił w 1947 r. i osiedlił się w Kłodzku, gdzie pracował w PKP aż do emerytury.
Odznaczono go:
Brązowym Krzyżem zasługi z Mieczami, Gwiazdą za Wojnę 1939-1945, Gwiazdą Afryki,
Gwiazdą Italii, Medalem za obronę Imperium Brytyjskiego, Krzyżem pamiątkowym Monte Cassino i Krzyżem kawalerskim Odrodzenia Polski.
Niektórzy mieszkańcy Bobowej znają bardzo sympatyczną opowieść o Kubusiu-wróbelku, którego oswoił i którym opiekował się kapral Emil Czech. Przeczytałam kiedyś artykuł o tej jakże niezwykłej przyjaźni, ale dzisiaj nie pamiętam, w jakich okolicznościach p. Emil „zdobył” i oswoił małego „zwierza”. Podczas walk i wybuchów malec krył się w kieszeni żołnierskiego munduru bądź „za pazuchą” przyjaciela. Pan Mieczysław Czech, bratanek plutonowego Emila Czecha, zapewnił mnie, ze ta niezwykła przyjaźń miała swój początek w Palestynie i trwała przez Aleksandrię aż do Tobruku. Tu miał nastąpić jej nieszczęśliwy koniec. Gdy ptaszek wyfrunął z kieszeni munduru kpr. Emila, by wyprostować skrzydełka i nóżki, nastąpił silny wybuch i Kubuś już nie wrócił. Chciałoby się powiedzieć „i on poległ na polu chwały”.
Myślę, że ten epizod z żołnierskiego życia p. Emila Czecha wart jest zapamiętania.”

A kim był doktor Stanisław Szczepanek, który spotkał się ze swym ziomkiem w tak dramatycznych okolicznościach?

Dr Szczepanek Stanisław
Ur. 25.01.1912 r. w Bobowej
Zm.31.01.1983 r. w Nowym Sączu
Syn Jana i Zofii (z d. Cieśla) Szczepanków.
Pochowany w Grybowie.
Akademię Medyczną ukończył w Krakowie. Był długoletnim kierownikiem ośrodka zdrowia w Grybowie. Na wojnę 1939 r. poszedł jako lekarz w randze porucznika samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich w D.S.K. Podobnie jak J. Chomicz, E. Czech i Wł. Myśliwiec walczył pod Tobrukiem, a później bierze udział w walkach o wzgórze El Ghazal. Walczył na Monte Cassino, w bitwach o Ankonę i Bolonię.
Po rozwiązaniu Armii Andersa wyjechał do Londynu, a stamtąd wrócił do Polski w 1947 r. Odznaczony został dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem za Udział w Wojnie Obronnej 1939 r., Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino, dwukrotnie Medalem Wojska Polskiego, Gwiazdą za wojnę 1939-1945, Gwiazdą Afryki, Gwiazdą Italii, Brytyjskim Medalem Wojny, Australijskim Medalem za Obronę Tobruku.
Miałam okazję poznać mężczyznę, który był ciężko, wręcz śmiertelnie ranny w walkach pod Tobrukiem. Uratował go dr Szczepanek. Obaj panowie żyli później w przyjaźni.”

Jeszcze jednym bohaterem spod Monte Cassino, o którym pisze pani Barbara Kowalska jest Władysław Myśliwiec :

Myśliwiec Władysław
Ur. 16.05.1912 r. w Brzanie
Zm. 25.11.2003 r. w Brzanie
Syn Jana i Franciszki ( z d. Kipiel) Myśliwców.
Pochowany w Bobowej.
Żołnierz, uczestnik II wojny światowej. Na wojnę w 1939 r. wyrusza w szeregach II Brygady Strzelców Karpackich i przez Węgry, Jugosławię, Grecję, Turcje, Syrię dotarł do Palestyny. Jego szlak bojowy w Afryce wiódł przez Aleksandrię i Tobruk, gdzie za waleczność został odznaczony Krzyżem Walecznych. Był żołnierzem II Korpusu gen. Andersa. We Włoszech walczył na Monte Cassino. Trafił do Ancony i Bolonii. Po rozwiązaniu Armii Andersa brał udział w walkach na Monte Cassino, a później wspólnie wracali do Bobowej.”
W książce pani Barbary Kowalskiej znajdziemy też informacje o kolejnym żołnierzu Armii gen. Andersa:

Chomicz Józef
Ur. 11.01.1906 r. w Bobowej
Zm. 26.06.1977 r. w Gorlicach
Syn Jana i Anny (z d. Paskucka) Chomiczów
Pochowany w Bobowej.
Wykształcenie podstawowe zdobył w Bobowej. Służył w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Karpackich. Walczył pod Tobrukiem (…)
Józef Chomicz wrócił w 1949 r. i ożenił się z bobowianką Julią Jobówną. W Bobowej podjął pracę jako instruktor stolarstwa w Zasadniczej Szkole Zawodowej. Pod koniec życia stracił wzrok, jak wielu żołnierzy walczących w gorącym klimacie. Niestety, nie zdobyłam informacji o jego odznaczeniach.”

Karty historii zapisywane są wciąż nowymi informacjami, zwiększył się dostęp do różnych źródeł, więc posiadane przez nas często z przekazów ustnych wiadomości trzeba weryfikować. Wiele dokumentów znajduje się w domowych archiwach.
Karta udziału bobowian w bitwie o Monte Cassino ale też w innych miejscach wciąż ma wiele białych plam, które mam nadzieję uda się wypełnić faktami. Jednym z uczestników szlaku gen. Andersa, spoczywającym na cmentarzu w Loretto jest pochodzący z Sędziszowej podporucznik Eugeniusz Urbanek. Nie wiemy, czy bezpośrednio brał udział w bitwie pod Monte Cassino, ale to przecież nie umniejsza jego bohaterstwa i patriotyzmu – oddał życie za ojczyznę i spoczywa we włoskiej ziemi.

Bobowianie pamiętali i pamiętają o swoich bohaterach. Emil Czech co roku przyjeżdżał w odwiedziny do swego rodzinnego miasta i spotykał się z młodzieżą, opowiadając o swych wojennych przeżyciach i grając na kornecie hejnał mariacki. Kiedy jego rodzina opuszczała swe bobowskie siedlisko, część pamiątek po panu Emilu trafiła w ręce pana Kazimierza Kowalskiego i pani Barbary Kowalskiej.

Wielu bobowian podczas wyjazdów do Włoch stara się odwiedzić wzgórze Monte Cassino, by oddać cześć walczącym tam bohaterom, ale też odczuć dumę z tego, że bobowianie mieli swój udział w tej historycznej batalii. W 2023 roku samorządowa delegacja Bobowej z burmistrzem Wacławem Ligęzą na czele również uczciła te wydarzenia złożeniem wieńca, odegraniem hejnału przez ucznia bobowskiej Szkoły Muzycznej, uczestnictwem w Mszy św. za uczestników walk oraz spotkaniem z ambasadorem RP we Włoszech Anną Marią Anders, córką gen. Władysława Andersa.

Znamienny i godny zapamiętania jest napis na monumencie upamiętniającym bitwę:

 

ZA WOLNOŚĆ NASZĄ I WASZĄ
MY ŻOŁNIERZE POLSCY
ODDALIŚMY
BOGU – DUCHA
ZIEMI WŁOSKIEJ CIAŁO
A SERCA POLSCE

 

Czy odegranie hejnału na Monte Cassino przez plutonowego Emila Czecha było wielkim wyczynem? Niech odpowiedzią będą wspomnienia fotografa, autora słynnego zdjęcia, Władysława Chomy, który tak wspominał reakcję na dźwięki hejnału śmiertelnie zmęczonych po bitwie żołnierzy:
„…w zapadniętych oczodołach goreją tylko oczy nienaturalnym blaskiem. I te oczy nagle potnieją, a później zaczynają cieknąć z nich łzy, kiedy nad klasztorem pojawia się polska, biało-czerwona chorągiew, otwierają się ze wzruszenia usta i coś tak łapie za gardło, kiedy przez stargane wybuchami powietrze płyną z klasztoru dźwięki trąbki – krakowskiego hejnału. Nie sposób mówić spokojnie o tym momencie, kiedy całą duszę człowieka widać było w oczach. Ci zahartowani w wielu ciężkich bojach żołnierze, otrzaskani na stokach Monte Cassino z widokiem tak potwornej ilości śmierci, rozmazali się jak dzieci, kiedy po tylu latach tułaczki, nie z radia, ale z niezdobytej dotąd niemieckiej twierdzy, wśród padających gęsto pocisków usłyszeli sygnał hejnału – głos Polski”.

W ramach cyklu „Bobowskich spotkań z historią” już dziś w imieniu organizatorów zapraszam do udziału w kolejnym spotkaniu połączonego z wystawą pamiątek, które będzie poświęcone 80. Rocznicy Bitwy o Monte Cassino. Zachęcamy do obserwowania i śledzenia na FB profilu „Bobowskie spotkania z historią”.

Oprac. M. Molendowicz